- Prawo ustrojowe
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(41)/2020, dodano 18 stycznia 2021.
Sędzia – zawód i powołanie, kilka refleksji na tle współczesnego prawa i jego praktyki
Wskazane pomysły urągają oczywiście zasadom niezawisłości sędziów i niezależności sądów, powszechnie prawidłowo rozumianym w teorii prawa. Ta pierwsza zasada oznacza brak podległości jakimkolwiek organom ustawodawczym lub uchwałodawczym oraz wykonawczym albo kontrolnym, w całej sferze rozpoznawania spraw i orzekania. Ta druga, a więc niezawisłość sędziowska stanowi o sprawowaniu urzędu sędziego, kierującego się w procesie orzekania zgodnością z Konstytucją i ustawami zwykłymi. Odpowiedni przepis Konstytucji RP (art. 178 ust. 1) jest podstawą do oceny przez każdego sędziego zgodności regulacji ustawowej z Konstytucją w związku z rozpoznawaną przezeń sprawą, jeżeli nie ma w tej kwestii rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, wydanego na podstawie art. 188 i n. Konstytucji RP. Dzisiaj jest to dosyć oczywiste, zdaniem poważnej części autorytetów prawniczych i środowiska sędziowskiego, gdyż dzieje się na skutek braku prawidłowo powołanego i funkcjonującego Trybunału.
Zgodnie z zapowiedzią, odniosę się szerzej tylko do pierwszego czynnika świadczącego o czymś więcej niż tylko o zawodzie sędziego i nazywając jego funkcjonowanie – powołaniem. Jest to więc realizowanie swoistej misji, zgodnie zresztą z tożsamym słowem, wyrażającym tryb nominacji prezydenckiej, określonej w art. 179 Konstytucji RP mianem powołania do sprawowania urzędu sędziego. Uważam to formalne powołanie na gruncie wspomnianego przepisu, prawie wyłącznie za akt wykonawczy o uroczystym charakterze, podkreślający znaczenie urzędu sędziego, sprawowanego w imieniu Rzeczypospolitej, wynikający z przedstawienia kandydatury przez Krajową Radę Sądownictwa, ale bez możliwości, poza jakimś jaskrawym uchybieniem tego organu, zakwestionowania samego wniosku, podobnie jak jego bezterminowego przetrzymywania bez aktu powołania. Mam oczywiście na myśli, jak i w innych sytuacjach, gdy o tym mowa, praworządnie powołaną KRS i w związku z tym uzyskanie w legalnym trybie stanowiska sędziowskiego, a więc i istnienia orzeczeń wydanych przez sąd z udziałem takiego sędziego. Gdy tego nie ma, orzeczenie jest non existens, jak w każdym innym podobnym wypadku w całym systemie prawa. Sąd został nienależycie obsadzony, o tym się wie, co to znaczy już na samym początku edukacji prawniczej. W tym wypadku dotyczy to sędziów wszystkich rodzajów sądów, o których stanowi art. 175 Konstytucji RP. Prezentowany pogląd znalazł wyraz w znanej uchwale połączonych trzech izb Sądu Najwyższego z 23.1.2020 r., w której podjęciu miałem swój udział, jeszcze jako czynny sędzia.
Do niedawna proces powoływania, a ograniczę się tylko do decyzji awansowej polegał na wytypowaniu na wolne miejsce kandydata, drogą uchwały zgromadzenia sędziów sądu wyższej instancji, którzy go oceniali i przedstawiali do awansu na stanowisko sędziego sądu okręgowego lub apelacyjnego. Tego już dzisiaj prawie nie ma, gdyż niezależnie od powinności prawnych, z opiniami, o których mowa w ogóle przestano się liczyć. Problemem, z którym należało się zmierzyć i tu potrafiły występować nieprawidłowości, to było wybranie na wolne miejsce tej najlepszej osoby, jeśli było kilku kandydatów. Zadaniem prawodawcy byłoby więc takie sformułowanie przepisów, aby wszystko odbywało się transparentnie i uczciwie. Nie powinno to jednak prowadzić do śmieszności w samych przepisach i ich stosowaniu, przez urządzenie na tle obecnego prawa swoistego przetargu, do którego może zgłosić się każdy, kto ma tylko formalne i minimalne kwalifikacje, niemal w jakimkolwiek zawodzie prawniczym, obojętnie jak długo sprawowanym, na tej podstawie mogąc uzyskać poparcie obecnej KRS z ignorowaniem opinii środowiska, w jakimś kapturowym postępowaniu, jak można to zaobserwować, o ile w ogóle można, na zasadzie swoistego kolesiostwa. Co jakiś czas media informują o absurdach dotyczących takiego postępowania.
W przeciwieństwie do wielu zawodów, w których uczestniczą prawnicy i w których dochodzi się do decyzji przez pracę zespołową od samego początku, sędzia jest najpierw sam z problemami stanu faktycznego i prawnego w toku przygotowywania się do rozpoznawanych spraw. Z reguły, dopiero gdy ma propozycję rozstrzygnięcia referuje stanowisko całemu składowi orzekającemu i przeprowadzana jest dyskusja, jeśli nie przychodzi mu rozpoznawać sprawy w całości jednoosobowo.
W Sądzie Najwyższym, poza posiedzeniem kwalifikującym skargi kasacyjne do rozpoznania jest się w składzie trzyosobowym, ale też sprawy są albo na poziomie skargi kasacyjnej od prawomocnego już orzeczenia sądu drugiej instancji, albo dotyczą uchwały zapadającej jako odpowiedź na zagadnienie prawne przedstawione przez sąd drugiej instancji; może też być skład powiększony. Zmierzenie się z tym wymaga nie tylko wspomnianej wcześniej odpowiedniej wiedzy i doświadczenia życiowego, ale predyspozycji osobistych. Cechy te były do niedawna oceniane w pierwszej kolejności przez samych sędziów Sądu Najwyższego, gdyż powinno się sprawdzić na podstawie dorobku zawodowego osoby kandydującej, dotychczasowych jej doświadczeń w orzekaniu i bezpośredniego jej poznania, czy można przypuszczać, mając też na uwadze jej inne dokonania życiowe, że zostanie zachowany oczekiwany poziom orzeczniczy najwyższej instancji sądowej w kraju. Powinno się też nabrać przekonania co do zdolności utrzymania jednolitości orzecznictwa w poszczególnych kategoriach spraw i dziedzin prawa. Jest to jedno z podstawowych zadań Sądu Najwyższego, wyrażonych w art. 183 Konstytucji RP i w ustawie ustrojowej. Odpowiadający na publiczne ogłoszenie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego kandydat przedstawiał się w izbie, której to dotyczyło, a po uzyskaniu poparcia sędziów w tajnym głosowaniu był oceniany, w podobny tajny sposób przez Zgromadzenie Ogólne wszystkich sędziów SN. Dopiero pozytywna uchwała tego organu była podstawą do zaprezentowania kandydata Krajowej Radzie Sądownictwa, a następnie Prezydentowi RP do powołania. Jak ogólnie wiadomo, dzisiaj po takim bardzo mądrym, dokładnym i wypraktykowanym przez wiele lat postępowaniu pozostały zgliszcza, a Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego nie ma na gruncie nowej ustawy o Sądzie Najwyższym nic do powiedzenia w sprawie przyszłych sędziów w swoim gronie, dowiadując się o nich wtedy, gdy zgłoszą się do pracy (powinno się powiedzieć: do służby).