• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(41)/2020, dodano 18 stycznia 2021.

Forum Konsumenckie przy Rzeczniku Praw Obywatelskich

3. Spory na tle kredytów frankowych dotyczą obecnie najczęściej różnych sposobów sanacji umów kredytowych, przewidujących waloryzację/indeksację w walucie obcej, która okazała się rujnująca przy umowach długoterminowych6.

3.1. W grę może wchodzić wiele instytucji i figur prawnych: ocena i eliminacja klauzul abuzywnych (ta kwestia ma swój własny reżim prawny w art. 3851 KC). W razie braku tego reżimu, nie byłaby pojęciowo wykluczona kontrola takich klauzul poprzez instytucje niezgodności z zasadami współżycia społecznego (prowadzącymi do nieważności), błędu kwalifikowanego czy wyzysku (obecnie możliwa do zastosowania w stosunkach pozakonsumenckich). W grę wchodzi salwatoryjne przekształcanie (klauzul i umów) – w polskiej praktyce sądowej redukcja utrzymująca skuteczność do tej pory wręcz przeważała, jakkolwiek nie jest to zgodne z prawem UE. Według niego sąd nie jest uprawniony do zmiany treści postanowienia abuzywnego7 i powinien w takich wypadkach „wyłącznie i jedynie wykluczyć stosowanie nieuczciwego warunku umownego”, przy czym to tylko wtedy, o ile nie sprzeciwi się temu konsument8; dalej modyfikacja umowy zasadniczej, aż do „wycofania się z transakcji”. To zaś może nastąpić (i w praktyce sądowej następowało) w różny sposób: przekształcenie/uzupełnienie pierwotnej umowy (­redukcja utrzymująca skuteczność); stwierdzenie nieważności/unieważnienie/odstąpienie od umowy kredytowej. Konfuzje9 dotyczą przy tym niedostatecznie jasnego odróżnienia co jest przedmiotem stwierdzenia nieważności (klauzula abuzywna) a co przedmiotem następującego później orzekania o istnieniu nieważności (umowa zasadnicza), a także wątpliwości co do pojęcia stwierdzania nieważności i unieważnialności10. Wreszcie ostatni etap postępowania sanującego umowę frankową to ostateczne jej rozliczenie w razie upadku umowy.

3.2. Czy i które z tych potencjalnych możliwości wchodzą w grę, w jakich sekwencjach czy kombinacjach – jest w prawie krajowym przedmiotem wspomnianych już „wojen interpretacyjnych”, mających w tle grę lobbystycznych interesów. „Wojna na interpretacje” toczy się po obu stronach o dużą stawkę. Zasobni, zorganizowani profesjonaliści, dysponują fachowymi, wyspecjalizowanymi służbami prawnymi umiejącymi zręcznie poruszać się w goffmanowskim teatrum sądowym – to kredytodawcy-banki. Pełnią bowiem w tym teatrum role nie tylko aktora, ale i suflera (dla sądu, chętnie korzystającego z fachowo i elegancko sformułowanej podpowiedzi co do dogmatycznego instrumentarium i kwalifikacji prawnych, w tym także manipulowania). Rozproszeni kredytobiorcy dotknięci niedoszacowanym ryzykiem walutowym11, ryzykują utratą mieszkania – dobra trudno dostępnego, a życiowo niezbędnego. To decyduje o systemowym upośledzeniu ich sytuacji w porównaniu do kredytodawcy: w obrocie B2C profesjonalista przez samo uzyskanie zapłaty lub odszkodowania od jakiegokolwiek kontrahenta, zrealizuje swój interes; konsument natomiast zaspokajający podstawową potrzebę życiową, musi uzyskać realne, niezbędne mu świadczenie, nierzadko w sztywnym terminie. Ponadto kredytobiorca uzyskujący kredyt na mieszkanie ma wprawdzie zadeklarowaną ochronę aż na konstytucyjnym poziomie12, jednak niewiele z tego wynika. Ochrona konstytucyjna dla pewnego dobra czy interesu teoretycznie powinna mieć skutki w zakresie wyboru metod interpretacji i reguł kolizyjnych w wypadku kilku możliwości wykładni. W rzeczywistości nie wyciąga się interpretacyjnych konsekwencji w zakresie choćby uznania, że transakcje B2C jednak systemowo się różnią pozycją stron od transakcji B2B. Wszystko zaś odbywa się na krajowych forach sądowych, gdzie orzecznictwo sądowe ewoluuje mozolnie13, ujęte w kleszcze niedoświadczenia sądu w korzystaniu z prawa europejskiego; tradycji (utożsamiającej formalną równość stron z ich rzeczywistą bargaining power) i oportunizmu, nakazującego sądom opracowywać casus najmniejszym wysiłkiem: a jest mniejszy on, gdy można korzystać z zapożyczeń prawnych konstrukcji i usłużnej elegancji pism procesowych przygotowanych w drogich, wyspecjalizowanych kancelariach obsługujących biznes). Te trudności są niebezinteresownie eksploatowane przez silniejszych uczestników obrotu i strony sporu sądowego. Nie dziwi więc, że ostateczny rezultat, jakkolwiek powinien odpowiadać wymaganiom konsumenckiego prawa europejskiego, obrośniętego bardzo już bogatym orzecznictwem, niestety – ciągle jest od niego odległy. Sygnały TSUE wymagające umiejętnego odczytania, nie są przy tym łatwe w lekturze.

Strona 3 z 2812345...1020...Ostatnia »